wtorek, 28 kwietnia 2009

Wspomnień czar...

Już kiedyś pisałam, że naj, naj bardziej lubię robić nakrycia głowy. Teraz dziergam namiętnie sweterki, ale kiedyś..


Uwielbiałam robić kapelusiki i czapeczki, nie tylko dla mojej córki(synek pojawił się na świecie później:)), ale i dla znajomych.

Poniżej część mojej kolekcji, własnego pomysłu(wtedy, kiedy powstawały te rzeczy,nie zaglądałam na strony robótkowe). Niektóre zrobione są na drutach, inne na szydełku...:






Prawie wszystkie zrobione są z bawełny, kiedyś robiłam prawie wyłącznie z naturalnych włóczek, nie sięgałam po akryle, itp. Do czasu, kiedy moja córka stwierdziła, że sweterek czy czapeczka ją gryzie. Kiedy na świat przyszedł Wojtuś, odkryłam włóczki(obok bawełny), super nadające się na wyroby dla dzieci, miłe w dotyku, delikatne i mięciutkie:)



Jako model wystąpił mój synek i bardzo się bronił, kiedy wkładałam mu kapelusiki z kwiatkami. Ale był dzielny:)))



Część kapelusików, która była nie noszona, poszła pod młotek. Inne, za małe zostały rozdane;)

czwartek, 23 kwietnia 2009

Kulinarnie

... tak postanowiłam nazwać nową etykietę, którą dodam do już istniejących.

Lubię gotować, piec i w ogóle eksperymentować w kuchni, chcę podzielić się przepisami, które zasmakowały moim domownikom, dalszej rodzinie i weszły na stałe do mojego menu. Dlatego od czasu do czasu pojawiać się będą wpisy kulinarne:)

Dzisiaj podam przepis na kotleciki imbirowe. Kiedy przygotowywałam jadłospis na przyjęcie z okazji I Komunii św. mojej córki, wymyślałam lub wynajdywałam różne dania, które podsuwałam mojemu najsurowszemu krytykowi - córce właśnie. Jeśli zyskały jej aprobatę i reszty bandy też, to trafiały do menu. Te kotleciki(ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu- nie każdy bowiem przepada za imbirem) od razu przypadły do gustu kubkom smakowym Zuzi;))

Jeśli chodzi o proporcje, to mam szczere obawy, bo ja najchętniej, to tak na oko i do smaku lubię;) Ale próba nie strzelba, jak mawia mój mąż.


Potrzebujemy pierś z kurczaka, którą kroimy na cienkie plastry i zamaczamy(na całą noc, albo w wersji dla niecierpliwych na 2 godziny) w marynacie.



Składniki marynaty:


* ok 8 łyżek oliwy z oliwek(jeśli ktoś nie przepada, może być olej)
* 1 łyżeczka drobno utartego, świeżego imiru
* 1 duży lub 2 małe ząbki czosnku
* sok z połowy cytryny
* pół łyżeczki soli
* pieprz (najlepiej świeżo zmielony)
* papryka słodka(opcjonalnie)
* pół łyżeczki sosu sojowego

Kotlety układam na patelni grillowej i smażę z obu stron.

Najczęściej podaję je z ryżem naturalnym długoziarnistym, jaśminowym lub basmati oraz mieszanką sałat : lodowej, rucoli i roszponki.




Życzę Smacznego!

środa, 22 kwietnia 2009

Wyróżnienie:)))

Jestem szczerze zaskoczona. Jednocześnie jest mi ogromnie miło, bo to moje pierwsze wyróżnienie. Hurra, hurra... Od niedawna jestem krążownikiem blogowym, dlatego radość jest tym większa! Kocurku-wielkie dzięki:)








Przekazuję to wyróżnienie wszystkim dziewczynom, których blogi czytam, wydaje mi się to najsensowniejsze z mojego punktu widzenia, bo wszystkie Was cenię:o).

poniedziałek, 20 kwietnia 2009

Fountain Pen Shawl-odsłona druga

...druga i pewnie ostatnia. Zapowiadałam, że zrobię co najmniej trzy szale(zamówiłam przecież extra włóczkę) i zrobię następny, ale wykorzystam do niego inny wzór.

Teraz kilka fotek szala. Pierwsza przedstawia szal jeszcze na drutach :




Wgląda jak niepozorne coś, ale prawie 500 oczek na drutach było.


Kolejne, to już blokowanie:





Tu szal w pełnej krasie:





A tu ja i szal, sam na sam:







Na każdym zdjęciu kolor jest nieco inny, ale to sprawka światła;)



Wydziergałam go z Angory Ram, zużyłam 150g(tak na oko), druty 3mm. Jest nieco większy od poprzedniego, bo wzór jest tak przyjemny do drutkowania, że się troszkę rozpędziłam. Angora, jak pisałam w jednym z wcześniejszych postów, nie jest moją ulubioną włóczką, ale robi się z niej dobrze i jest wydajna. Najgorsze wrażenie robi na mnie bezpośrednio po zamoczeniu jej w wodzie(staje sie nieprzyjemna w dotyku i skrzypi), jednak gdy wypłucze się ją w płynie do zmiękczania tkanin, jest już ok:0)



Wspomniana na początku włóczka dotarła do mnie dzisiaj ze Stanów. Szczerze, to już się obawiałam, czy w ogóle do mnie dojdzie. Trochę to bowiem trwało, prawie trzy tygodnie, ale jest:





Ten kolor bardziej odpowiada rzeczywistemu:




Oj, coś nie mogę dzisiaj trafić z tymi kolorami;).

piątek, 17 kwietnia 2009

Kierowana ciekawością

Mimo, iż jestem szczęśliwą i zadowoloną posiadaczką zestawu drutów KP, kierowana niepohamowaną ciekawością zakupiłam w pasmanterii PASJA(od kwietnia istniejącej już tylko w sieci) druty Addi. Wybrałam 3mm, bo zestaw KP rozpoczyna sie od 3,5mm. Na Addikach wydziergałam już dwa szale. Nie mają one co prawda tak ostrych końcówek jak KP, ale robi się na nich równie przyjemnie:) Jest jednak coś, co troszkę mnie drażni, mianowicie drutki pod ciężarem rbótki(prawie 500 oczek i płachta ponad metrowa) lekko się wyginają i ręcznie co jakiś czas muszę doprowadzać je do pionu. A może zbyt kurczowo je trzymam?:-(
Ale poza tym jest ok:) Druty addi PREMIUM można kupić w pasmanterii Zamotane.


Znalazłam (szperając w internecie) nowe druty Addi-złote z czerwona żyłką, które są już tak samo zakończone jak KP. Nie mogłam oprzeć się pokusie i zamówiłam 2,5mm, tu ich zdjęcie:






Przy okazji kupiłam jeszcze kilka gadżetów, przydatnych przy pracy:)..., oto one:






Dzisiaj nastąpi blokowanie drugiego z koleii Fountain Pen Shalw. Jutro może uda mi się zrobić kilka fotek.


Poza tym muszę ostro brać się za rozpoczęty Millefiori Cardigan, bo mam chrapkę na ten sweterek:







...ale w zupełnie innym kolorze.



Ku mojej wielkiej radości , na balkonie kwitną i cieszą moje oczy bratki, które sadziłam razem z córką:o)




wtorek, 7 kwietnia 2009

Porządki, porządki z pieskami w tle:)

I mnie ogarnął szał wiosennych porządków. Mycie okien, wymiatanie z kątów, segregowanie, przestawianie, wyrzucanie, wydawanie, pranie wszystkiego, co wpadnie w ręce.


Moja córka jest wielbicielką psów wszelkiej maści. Członkiem naszej rodziny jest jamniczka Kiara:









Żyje z dziećmi we wzglęnej symbiozie:






Jednak należy pamiętać, że jest to jamnik i ostrożności nigdy za wiele(kto ma jamnika, ten wie co mam na myśli).


Ale oprócz niej "żyją" z nami i łapią niemiłosiernie kurz niezliczone zastępy pluszowych piesków. Co jakiś czas lądują w pralce(są to co najmniej cztery bębny), po tym zabiegu roznosi sie po mieszkaniu miły, świeży zapach. Ale po niedługim czasie pluszaczki tarzają się razem z dziećmi po podłodze, całe szczęśliwe i dzieci, i pieski.


Tym razem córka zafundowała czworonogom balkonowy piknik:




Kiarka też w nim uczestniczyła, ale ona najlepiej czuje się w tej pozycji:




... i choć zdjęcie jest sprzed prawie dwóch lat, nic się nie zmieniło:) Jak widać jest w dobrej komitywie z pluszakami;0).

czwartek, 2 kwietnia 2009

Fotki szala

Zgodnie z obietnicą zamieszczam kilka fotek mojego szala. Zdjęcia robię sama w związku z tym nie ja się nim otulam.
Na początek jego ciepełko poczuła moja szafa:





Później omotałam nim manekina:)...:)



Na koniec jedno ujęcie z tyłu:



Jak sama się nim otulę i będzie ktoś, kto strzeli mi fotkę, to ją też dorzucę;).

PS Zapewniam, że ściany w pokoju, w którym robiłam zdjęcia są białe, bo na fotkach wyszły ohydne:(.

środa, 1 kwietnia 2009

Fountain Pen Shawl

Zakochałam się w tym szalu od pierwszego wejrzenia i postanowiłam go mieć. Bardzo lubię nosić różnego rodzaju szale, szaliki i chusty. Wykorzystałam do tego projektu zakupioną w niedalekiej pasmanterii Angorę. Niewątpliwą zaletą tej włóczki jest to, że 100g to aż 500m. W dotyku jest całkiem miła i nie gryzie jakoś kąśliwie, zresztą nawet gdyby lekko podgryzała, nie stanowi to dla mnie problemu. Robi się z niej nieźle, ale włóczka ta nie jest szczególnie szalachetna. Dlatego zamówiłam coś odpowiedniego na ten szal i z niecierpliwością czekam na przesyłkę ze Stanów. Nie poprzestanę bowiem na jednym egzemplarzu, mam w planach co najmniej trzy;).

Tu zdjęcie z blokowania, troszkę ciemne i kolor nieco odbiega od rzeczywistego:





Zużyłam trochę więcej niż jeden motek. Dziergałam jednak na dość cienkich drutach, bo 3mm, swobodnie można by wziąć 4mm. Wzór jest prosty, a schemat bardzo czytelny, dlatego dzierga się przyjemnie i po kilku rzędach nie trzeba do niego zaglądać(do schematu ma się rozumieć).

W oczekiwaniu na przesyłkę zaczęłam robić kolejny szal(też z Angory zakupionej z tą poprzednią):





Jeśli chodzi o inne robótki(ja też należę do grupy dziergających kilka rzeczy naraz), to dłubię to:





Tę ostatnią robótkę dzierga się też bardzo miło:0)

To tyle na dzisiaj. Jutro postaram się zamieścić fotki szala w pełnej krasie, ale cudów nie obiecuję, bo mój aparat dokonał chyba żywota...Czas rozejrzeć się za czymś nowym!

don't ask

... mijający właśnie rok był inny, niełatwy, wiele mnie nauczył o sobie samej. Zdarzyło się dużo przykrych rzeczy, ale były też momenty wart...