niedziela, 23 maja 2010

Wróciłam z Lądka

Wczoraj późnym wieczorem wróciłam z warsztatów w Lądku Zdroju. Zorganizowała je Basia, a prowadziła Daniela. Był to dla mnie absolutnie wspaniały czas, spędzony z cudownymi ludźmi, w pięknym miejscu.
Nie będę dużo pisała, bo i tak słowami nie oddam tej atmosfery, tego wszystkiego co mogłam zobaczyć, czego dotknąć, nauczyć się.














Był czas na naukę, na babskie pogaduchy, pyszne jedzenie przygotowywane przez gospodynię pensjonatu, w którym mieszkałyśmy. Nie było natomiast żadnej bariery językowej, bo Basia jest tłumaczem doskonałym. Poza tym jak ludzi łączy pasja, to nić porozumienia jest czymś zupełnie naturalnym.

Na dowód tego, że nie próżnowałam, mój dyplom i to co własnoręcznie wyczesałam i uprzędłam, choć zupełnie w siebie nie wierzyłam:)








Kochane, ogromnie się cieszę, że mogłam Was poznać, wszystkie jesteście wspaniałe!!!
Dziękuję za te kilka dni!!!


piątek, 7 maja 2010

Łza

Nie chodzi mi o łzę ani smutku, ani radości. Tak nazywa się moja pierwsza chusta, którą ostatnio zrobiłam. Brzmi jak kłamstwo, przecież pokazałam już kilka chust, delikatnie rzecz ujmując. Ale to prawda:) To moja pierwsza chusta z koralikami. O takimi:






Wrabianie ich w ogóle nie okazało się żmudne:) Sam wzór jest bardzo przyjemny, łatwy do zapamiętania. Oryginalna nazwa to Teardrop.
















Robiłam ją na drutach 4mm, z tej samej włóczki, co ten szal. Zużyłam drugą połowę motka. Wystarczyło mi na 11 powtórzeń wzoru, w opisie jest 10 powtórzeń.

Mam w planach kolejną i mam już nawet stosowne koraliki:)

środa, 5 maja 2010

Echo Flower Shawl

Wydrukowałam sobie ten wzór dawno temu i włożyłam go do segregatora. Jakoś mnie nie porwał. Dopiero jak zobaczyłam chustę Marty, postanowiłam do niego wrócić. Przy okazji wykorzystałam włóczkę, która równie długo, jeśli nie dłużej przeleżała w pudle. Moja chusta nie jest tak przytulaśna, bo nitka jest cienka.

















Wzór genialnie rozpracowała Myszoptica, wytarczy zajrzeć, a sami się przekonacie.

Chustę zrobiłam z Zephira Adriafilu, na drutach 3mm i zużyłam niewiele ponad połowę motka.

Nie dziergałam długo, bo około tygodnia, ale nie czerpałam z tej dłubaniny tyle radości co zwykle :( Często zsuwały mi się oczka, niewiedzieć czemu. Na szczęście z supełkami nie miałam problemu, bo wystarczjąco dużo zrobiłam ich we wcześniejszych projektach.


Majowy weekend był twórczy dla mojego synka, który dotąd stronił od rysowania i malowania (co mnie nieco martwiło). Dlatego muszę się nim, a raczej jego dziełem pochwalić:)








Pomogłam mu tylko przy mieszaniu farbek, malowaniu oczu i noska.


U Kocurka śliczna rozdawajka!!! Zaglądnijcie koniecznie!!!

don't ask

... mijający właśnie rok był inny, niełatwy, wiele mnie nauczył o sobie samej. Zdarzyło się dużo przykrych rzeczy, ale były też momenty wart...